Recenzja - M. Reich "Każde twoje słowo"
35/2021
Na początek bardzo chciałabym
podziękować autorce @martareich.autorka i wydawnictwu @proszynski_wydawnictwo
za egzemplarz recenzencki książki „Każde twoje słowo” 💙 Historia
Karoliny i Nelsona przyniosła mi wiele wzruszeń i momentów szoku, a co
dokładnie o niej myślę – przeczytacie w dalszej części recenzji.
Książka toczy się w dwóch
przestrzeniach czasowych. Poznajemy przeszłość, rozgrywająca się od roku 1999
przez kilka lat. Imprezy studenckie, pierwsze miłości, pierwsze zauroczenia –
pod znakiem takich wydarzeń toczy się akcja. Przeplata się ona jednak z
momentami z teraźniejszości. Karolina, dorosła kobieta, której niejedna
koleżanka pozazdrościłaby wspaniałego życia. Nikt jednak nie dopytuje, jak
wyglądało ono wcześniej, a ona sama nie chciałaby się tym dzielić. Gdy w pracy
któregoś dnia spotyka nowego współwłaściciela firmy, który przyleciał aż z
Londynu, cała przeszłość do niej wraca. Okazuje się, że Jack Stowe wyzwala w
niej ukryte przez lata emocje i sprawia, że Karolina, niezależnie od chęci,
wraca myślami do młodzieńczych lat.
Zacznę od tego, że
pokochałam tę historię całym sercem. Bardzo nie lubię, gdy bohaterowie są
kreowani na idealnych – razem z ich przeszłością i doświadczeniami. Tacy ludzie
nie istnieją w realnym życiu, więc czemu mieliby istnieć w książkach? Dużo
lepiej czyta mi się o osobach z widocznymi wadami czy rysami na życiorysie. Automatycznie
sprawiają wrażenie ludzkich, takich osób, które moglibyśmy minąć na ulicy, na
szkolnym korytarzu lub w pracowniczej kuchni. Poznając Karolinę, już jako
odnoszącą sukcesy kobietę zapoznajemy się także z jej przeszłością, która z
pewnością nie była wymarzona. Jako nastolatka i studentka musiała się ona
stykać z wieloma problemami codzienności, a także żyć po prostu własnym życiem,
jakie każda młoda dziewczyna chce żyć – spotkania ze znajomymi, randki,
imprezy. Bardzo polubiłam tę bohaterkę, prawdopodobnie właśnie ze względu na
to, że mimo wszystkich przykrości i problemów, które ją w życiu spotkały,
wyszła na prostą i zaczęła odnosić sukcesy. Sympatię poczułam też do postaci Nelsona
(chociaż spodziewam się, że nie tylko ja – wiele kobiet, czytając tę książkę
bardzo go polubi, tak mi się przynajmniej wydaje 😅), a zakończenie wbiło mnie w fotel – niesamowite,
w życiu nie spodziewałabym się tak nagłego zwrotu akcji!
„Każde twoje słowo” to
niesamowicie życiowa historia, która uświadamia nam, że każdy ma swoje problemy
i najróżniejsze historie, z którymi musi żyć. Mimo to nie powinniśmy się
poddawać i po prostu przeć dalej, nie zważając na sytuacje, które mają w nas
dobić poczucie własnej wartości i pewności siebie. Czytając „Każde twoje słowo”
wyobrażałam sobie szczerze mówiąc ekranizację i bardzo bym chciała, żeby takowa
kiedyś powstała. Bardzo polecam i gratuluję autorce stworzenia świetnej historii
💙
Komentarze
Prześlij komentarz