Recenzja - K. Garczyk "Ostatni oddech"
31/2021 || 10/10
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Bardzo dziękuję
wydawnictwu WasPos i autorce, Katarzynie Garczyk, za możliwość zrecenzowania
książki „Ostatni oddech”. Nie macie pojęcia jak długo czekałam na tę premierę i
jak bardzo się cieszyłam, gdy ten dzień wreszcie nadszedł. Biorąc książkę do
ręki po raz pierwszy miałam przeczucie, że bardzo mi się ona spodoba. Czy tak
faktycznie było?
„Ostatni oddech” to
historia Kornelii i Ksawerego, którzy poznali się podczas wakacji na Zanzibarze.
Można powiedzieć, że pochodzą z dwóch różnych światów. Kornelia jest bowiem
„tylko” studentką, natomiast Ksawery to sławny w Polsce muzyk, do którego
wzdycha ogromne grono dziewcząt (i ich matek). Przystojny, utalentowany i
przede wszystkim normalny, nie sprawiający wrażenia wielkiej gwiazdy podczas
pierwszego spotkania z Kornelią. Nawiązuje się między nimi wyjątkowa więź,
jednak gdy wakacje się kończą pojawia się wątpliwość – czy uda im się utrzymać
tak dobry kontakt jak na wyspie? I przede wszystkim – co tak naprawdę między
nimi zaszło i jeszcze zajdzie?
To jak bardzo pokochałam
historię Kornelii i Ksawerego nie mieści się w głowie. Jest ona tak inna w
porównaniu z romansami, które aktualnie powstają. Nie ma tu nawet cienia
wulgarności, a Kornelia (co mi się bardzo, ale to bardzo! spodobało) trzyma się
własnych zasad i nie wskakuje do łóżka Ksaweremu przy najbliższej okazji.
Przyznaję, że nawet sama zaczęłam im w tym kibicować 😂 Ich
relacja była tak inna, tak ludzka, tak wyjątkowa, że nieważne co się między
nimi działo, byłam skłonna wskoczyć do książki i na nich nakrzyczeć, że
zachowują się beznadziejnie i mają natychmiast zostać parą. Cóż, cierpliwość
nie należy do moich zalet 😅
Naprawdę
świetnie czytało się tę książkę i mimo moich obaw co do jej długości (ma aż 500
stron!) ani przez chwilę się nie nudziłam. Ich historia była prawdopodobnie
jedną z najbardziej romantycznych i ludzkich historii, jaką w ostatnim czasie
miałam okazję przeczytać. Parę fragmentów mogło nawet dotyczyć bezpośrednio
mnie i zapisałam nawet swój ulubiony cytat, który będę chyba musiała gdzieś
powiesić, bo tak mi się spodobał.
Cóż, co mogę powiedzieć
więcej. Książką byłam zachwycona, podczas zakończenia potrzebowałam stosu
chusteczek, a to kocham najbardziej – że książka zostawiła mnie z
najróżniejszymi emocjami. Takie właśnie powinny być romanse, wzruszające i
pozostawiające w sercu ślad. Jestem pewna, że nieraz sięgnę jeszcze po tę
książkę. Gratuluję autorce i dziękuję za napisanie „Ostatniego oddechu”❤️
Komentarze
Prześlij komentarz